Podobno ten, kto używał telefonu Lecha Kaczyńskiego po jego śmierci, nie wydzwonił za dużo, nie ma więc o co robić rabanu. Cóż, jak mawiał Bronek Talar, pytany, czy nie jest zazdrosny o swoją dziewczynę - "to nie mydło, nie wymydli się". I czyż nie miał racji? Zdrowy chłopski rozum to podstawa. Ten, co dzwonił, niech odda, co tam wydzwonił, plus koszty operacyjne, bo takie klawisze od naciskania to też się zużywają. I szybkę sprawdzić, czy nie porysował.
Chyba że by się okazało, że wypadek w Smoleńsku to była katastrofa rabunkowa. Патыку zabrakło na doładowanie i chciał ukraść telefon. Wtedy to inna sprawa. Samolot nie byle co, kosztuje. Duży przecież, pomalowany. I ludzi szkoda, tyle narodu. W takim przypadku to ja bym z tym Патыком pogadał, tak że on już by popamiętał.
Komentarze