pasażer pasażer
366
BLOG

[f] Joanna

pasażer pasażer Kultura Obserwuj notkę 4

 

Czy za pomocą doszczętnie zgranych filmowych chwytów i motywów oraz banalnej, serialowej narracji można w kinie opowiedzieć coś ciekawego, przełamującego stereotyp, czy choćby poruszającego? Może komuś udała się ta sztuka, ale z pewnością nie Feliksowi Falkowi w jego nowym filmie "Joanna".

Brzydki polski szmalcownik, esesman-koneser kulturalny, wścibska baba-dozorczyni, szwagier pijak, zakłamana rodzinka, odrzucająca czarną owcę bez zbędnych dociekań, dziewuszka jak z dziecięcej czytanki, która podczas ukrywania zaziębia się i choruje. Sztampa, aż piszczy. Wszyscy, na domiar złego, porozumiewają się ze sobą komunikatami jak z dworca, zamiast żywym słowem. Niektóre sceny, jak ta, w której Joanna stara się o posadę na poczcie, gubią swoją pointę i pozostają nijakimi, płaskimi epizodami. O ciekawej, porywającej, czy choćby dającej do myślenia opowieści nie może więc być mowy.

Czy Feliks Falk w ogóle miał zamiar opowiedzieć coś oryginalnego w tym filmie? Chyba tak, o ile bowiem posłużył się wieloma banałami, o tyle dobrał je w sposób dość specyficzny, a ponadto dodał parę elementów jednak zaskakujących. Być może reżyser chciał odmitologizować trochę okupację, w szczególności realia związane z przechowywaniem Żydów. Zamiar bardzo chwalebny, lecz wykonany nieprzekonująco. Wyjście z dziewczynką na wieczorny spacer wydaje się jednak nielogiczne i kłóci się z całym wysiłkiem, jaki bohaterka wkłada w to, aby się zakonspirować. Przebieg rewizji w mieszkaniu jest sprzeczny nie tylko z utrwalonym w naszych głowach okupacyjnym obrazem, ale także z obrazem pracy policji w ogóle, w dowolnym miejscu i czasie. Taka wersja przeszukania to może raczej do filmów z wytwórni Disneya.

Niemcy w ogóle są tu potraktowani bardzo łagodnie. Niemiecka przemoc i śmierć zadawana ludom podbitym nie tylko nie istnieje w kadrze, ale także poza kadrem - ludzie, w tym także Żydzi, przepadają gdzieś bez wieści - "podobno gdzieś ich wywieźli". Owszem, niemiecki oficer w relacjach z samotną Polką skorzysta ze swojej uprzywilejowanej pozycji, ale - na koniec jednak przyjdzie ładnie się pożegnać i podziękować. Pełna kultura! Scena, w której oboje wpadają sobie w ramiona, choć niby uzasadniona scenariuszowo, daje już tylko skojarzenia z Mazowieckim i Kohlem w 1989 roku. Prawdziwej zaś przemocy i brutalności kobieta doświadcza od swoich, od Polaków.

Szkoda, bo mogła być z tego prawdziwa i przejmująca opowieść wigilijna, opowieść o samotności i odrzuceniu w ogóle. Był potencjał, były chyba też fundusze, dobrą robotę wykonali scenograf i operator. Urszula Grabowska stworzyła sugestywną kreację, udało jej się nawet trochę oswoić napisane jak dla robota dialogi. Natomiast gdyńskich nagród dla Feliksa Falka za najlepszy scenariusz i reżyserię nie pojmuję.


- - - - -

Joanna, reż. Feliks Falk, Polska 2010   
 


 

pasażer
O mnie pasażer

Produkty, których reklama pojawia się powyżej, to badziewie. Nie polecam. Zdjęcia: © pasażer. Kopiowanie zdjęć z bloga w celach innych niż prywatny użytek domowy wyłącznie za zgodą autora. Po co się powtarzać: → Prawicowa publicystyka środka w formacji młyna → Szkodliwość promieniowania radioaktywnego - cicha rewolucja → Rura II. Decydujące starcie → Kiedy EU-Salon? W kinach:                      zobacz ->  Więcej filmów Kochankowie z Księżyca. Moonrise Kingdom     Operacja Argo   Anna Karenina  

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura