pasażer pasażer
192
BLOG

[f] Ratuj się, kto może

pasażer pasażer Kultura Obserwuj notkę 2

 

Woody Allen jest twórcą niezwykłym, godnym najwyższego podziwu i uznania. Co rok dostajemy od niego nowy film, czasem lepszy, czasem gorszy, ale nigdy słaby, ma na swoim koncie wiele filmów znakomitych, a przede wszystkim tworzy kino w pełni oryginalne i autorskie, co jest ogromną rzadkością, bo nawet wielkie uznane reżyserskie nazwiska to często tylko ludzie do wynajęcia, angażowani przez producentów do z grubsza określonego już projektu.


Dwa przedostatnie filmy Allena, "Sen Kasandry" i zwłaszcza "Vicky Cristina Barcelona", były spełnieniem marzeń kinomana - zrealizowane z imponującą sprawnością, świetnie się oglądające, z ciekawą intrygą, a przy tym nie efekciarskie, nie oparte na zgranych schematach, dające poczucie dialogu z narratorem i dobrej intelektualnej rozrywki. No i bardzo śmieszne. Wszystko to oczywiście pod warunkiem, że odbiera się na falach, na których Woody Allen nadaje.


W najnowszym filmie, którego tytuł przetłumaczono, dość nieszczęśliwie, na "Co nas kręci, co nas podnieca" (tytuł oryginalny "Whatever Works"), Woody Allen wraca do swojego zestawu podstawowego, czyli gadania o życiu, śmierci, związkach i strachach, na kanwie nikłej, pretekstowej fabuły. W tej odmianie Allen ma w swoim dorobku dzieła znakomite, takie jak "Manhattan" czy "Życie i cała reszta". Niestety, "Co nas kręci" to nie ta klasa.


"Whatever works", czyli chwytaj cokolwiek, co da ci szczęście i jakieś poczucie sensu, a tym czymś raczej nie będzie zbieranie znaczków, ani też żadna ideologia czy religia, lecz miłość, którą zdołasz komuś dać i sam dostać. Zawołanie noszące znamiona paniki, i ta panika udzieliła się jakby mistrzowi przy pracy nad filmem - scenariusz i dialogi zdają się zmontowane na łapu capu, jakby już nie warto było się starać. Allen czerpie garściami z worka użytych już kiedyś motywów i rozwiązań, do tego dorzuca niebezpiecznie modne i tanie deklaracje "antymoherowe". Jak zwykle wiele znakomitych żartów, ale wiele też słabych, do paru scen zabrakło puenty.


Wszystko to byłoby jeszcze do zniesienia, gdyby nie główna rola - Larry David w zastępstwie Woody Allena. Ten zabieg niestety nie udał się, podobnie jak nie udał się wcześniej w "Melindzie i Melindzie". Tu jednak boli dużo bardziej, bo alter ego reżysera jest postacią centralną, ciągle obecną na ekranie, a gra pana Larry Davida jest dojmująco płaska i słaba.


To największa słabość filmu. Jeśli będziesz w stanie ją przełknąć, masz szansę odebrać film jako całkiem zabawną komedię. Tym, którzy się wybiorą, polecam śledzenie tropów polskich. W szczególności, miałem wrażenie, że Allen oglądał ostatnio jakieś polskie komedie, a zwłaszcza pewną słynną u nas tragikomedię.


- - - - -

Co nas kręci, co nas podnieca, reż. Woody Allen, Francja, USA 2009  

pasażer
O mnie pasażer

Produkty, których reklama pojawia się powyżej, to badziewie. Nie polecam. Zdjęcia: © pasażer. Kopiowanie zdjęć z bloga w celach innych niż prywatny użytek domowy wyłącznie za zgodą autora. Po co się powtarzać: → Prawicowa publicystyka środka w formacji młyna → Szkodliwość promieniowania radioaktywnego - cicha rewolucja → Rura II. Decydujące starcie → Kiedy EU-Salon? W kinach:                      zobacz ->  Więcej filmów Kochankowie z Księżyca. Moonrise Kingdom     Operacja Argo   Anna Karenina  

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura